,,Próżno szukać
Takiego, co być nie chce znalezionym. "
Romeo & Julia, Akt ll scena 1
- Ty cioto! - załamał się Cristiano, kiedy Ramos wsiadł do jego samochodu.- Twoja głupota doprowadzi mnie do depresji. - dodał. - Nie, po prostu... nie rozumiem. - westchnął. - Jutro ją ostatecznie przeprosisz, nie zrobisz nic innego, tylko powiesz ,,przepraszam", dotarło? A teraz wypierdalaj z mojego auta, a po jutrze widzę cię na treningu i nie ma zmiłuj się. - zakończył wypychając Sergia z samochodu. Hiszpan nic nie mówił, tylko wysiadł z pojazdu i stał jak słup soli.
Oparła się o drzwi ciężko oddychając. Czuła, jakby miała truciznę na ustach. Nienawidziła go z całego serca, nie pomagało nawet to, że ją uratował. Po tym, jak teraz ją upokorzył nie da rady mu wybaczyć.
- Co się stało? Kto to był? - zapytał Andres wychodząc z kuchni i wycierając usta chsteczką.
- Jakaś pomysłka. - wymusiła na twarzy uśmiech, po czym wróciła do stołu.
Wieczorem opadła bezwładnie na łóżko. Głowa jej pękała, do szkoły w ogóle nie była przygotowana. nie miała nawet siły myśleć, chciała tylko zasnąć i po raz pierwszy w życiu poczuć się całkowicie bezpieczna. Chciała mieć świadomość, że nie grozi jej nic złego ze strony Santiago, i że już nigdy jej nie dotknie.
Miał kompletny mętlik w głowie.
Mógłby teraz siedzieć w barze i pić do nieprzytomności...gdyby nie ona.
Mógłby leżeć w łóżku z jakąś dziwką...gdyby nie ona.
Mógłby w spokoju wciąż niszczyć sobie życie...gdyby nie ona.
Teraz siedział w samochodzie i czekał, aż skończy lekcje. Nie wiedział czy w ogóle przyszła do szkoły, ale tym razem musi ją przeprosić, mimo, że wczoraj powiedziała, że nie chce go widzieć...musi. Tej nocy, leżąc w aucie przejrzał na oczy i postanowił zmienić swoje życie. A to wszystko dzięki spotkaniu z Isabel Iniestą, która w ogóle nie powinna go interesować, która powinna być dla niego zakazanym owocem... którym chyba była...
Było koło czternastej, kiedy zadzwonił dzwonek kończący lekcje. Sergio odłożył butelkę wody niegazowanej (co zalecił lekarz) i wytężył wzrok szukając Belli. W końcu wyszła, uśmiechając się od ucha do ucha razem z trochę niższą od siebie blondynką. Pożegnały się i każda poszła w inną stronę. Sergio już chciał wysiąść, ale wtedy coś się stało. Dziewczyna stanęła jak wryta przed jednym z aut, a po chwili wyszedł z niego mężczyzna. Znał go, ale nie wiedział skąd. Brunet szarpnął ją za nadgarstek, widział, że była przerażona. Sergio wystartował szybciej, niż spod bramki przeciwnika pod swoje pole karne i w kilka sekund był na miejscu.
- Zostaw mnie! - krzyczała. - Jesteś chory! - dodała, bliska histerii, kiedy ten wepchnął ją do samochodu. - Błagam. - uderzyła w szybę. Sergio zdążył złapać go za rękaw, kiedy mężczyzna chciał zamknać drzwi ze swojej strony.
- Co do chol... - warknął, gdy Sergio przycisnął mu łokieć do gardła wyśpiewując wiązankę niecenzuralnych słów. W tym czasie Bella wskoczyła na przednie siedzenie i wyszła z pojazdu wycierając twarz.
- Znam cię. - Santiago zmrużył oczy. - Tym razem ci nie odpuszczę. - dodał zaciskając szczęki i napierając na piłkarza całym ciałem, przez co obaj wylądowali na betonie okładając się pięściami. Bella nie wiedziała co robić, czy ma uciekać, czy gdzieś dzwonić, czy...
- jak jeszcze raz cię zobaczę, to będziesz wygrzebywał gębę z asfaltu. - syknął siadając na Santiago i uderzając go w twarz po raz ostatni. - Chodź. - szepnął do przerażonej dziewczyny, która gapiła się na Santiago. Zaprowadził ją do samochodu.
Znów to się stało. nie mogła się uwolnić ani od jednego, ani od drugiego. Sergio... musiała przyznać się samej sobie - przez całą noc, przez cały dzisiejszy dzień nie mogła przestać o nim myśleć. Wciąż czuła na wargach smak jego ust i dotyk rąk. Mimo, że nie była gotowa, mimo, że wcale tego nie chciała... cieszyła się, że mogła to przeżyć. Cała jej psychika została niebezpiecznie naruszona, ba, zniszczona przez Santiago i długo nie będzie umiała 'poddać' się mężczyźnie.
Wciąż się trzęsąc usiadła na siedzeniu w samochodzie Ramosa. Znów ją uratował. Dlaczego akurat on? Miał wrócić do Madrytu. Nie umiała podziękować, słowa grzęzły jej w gardle.
- Dlaczego on cie prześladuje? - zapytał niepewnym głosem.
- Co tutaj robisz? - wyszeptała.
- Chciałem cię przeprosić za wczoraj, bez żadnych wybryków, po prostu przeprosić.
- Nie musisz. - odparła wyciągając z kieszeni chusteczkę i wycierając oczy.
- Słuchaj, nie pozwolę, żeby jeszcze raz cię to spotkało. - spojrzał Belli głęboko w oczy. Miał tak hipnotyzujące spojrzenie, te czekoladowe oczy...
- Dlaczego? - po długich sekundach odwróciła wzrok w stronę okna.
- Jestem ci to winien. - odrzekł zapalając pojazd i zmierzając w stronę posiadłości Iniesty.
~*~
Po kilkunastu minutach byli na miejscu.
- Dziękuję. - westchnęła wychodząc. Biorąc głęboki oddech nacisnęła klamkę drzwi, weszła do środka i odwróciła się. - Co ty robisz? - zapytała zdezorientowana, kiedy zobaczyła Sergia.
- Idę porozmawiać z twoim bratem. - odparł jak gdyby nigdy nic.
- Ale o czym? - prychnęła zniecierpliwiona, próbując zamknąć drzwi, jednak on był silniejszy.
- Posłuchaj. - wziął głęboki oddech. - Wyjedziesz na jakiś tydzień do Madrytu. Ten psychol zobaczy, że cię nie ma i wyjedzie, odpuści.
- Oszalałeś ?! Nigdzie z tobą nie pojadę!
- Bells, nawet cię nie tknę. - wystawił dłonie w obronnym geście. - Chcę wynagrodzić ci te wszystkie przykrości, przez które musiałaś przejść z mojej winy. mam duży dom, nawet nie będziemy musieć się widywać. - dodał. - Obiecuję, że nic ci się nie stanie. - znów te oczy. Cholera jasna!
- Mam szkołę. - odparła.
- To tylko tydzień, a poza tym, są telefony, będziesz mogła dzwonić do tej przyjaciółki. - dobra, jego argumenty były przekonujące. Bella zagryzła wargi i szukała ratunku na suficie, ścianach, podłodze, ale jak na złość nic nie znalazła.
- Zgoda, niech będzie. Ale musisz przekonać Andresa. - w końcu wpuściła go do środka.
- Kto przy... - zapytała uradowana Anna wychodząc z kuchni, a kiedy zobaczyła Sergia zamurowało ją. - Co on tu robi? Chcesz żeby Andres dostał kurwicy?! - zapytała, po raz pierwszy unosząc na Bellę głos.
- Anna. - dziewczyna zaraz do niej podbiegła. - Santiago czekał na mnie przed szkołą, chciał mnie... zabrać. - oznajmiła, ledwo powstrzymując się od łez. - Sergio mi pomógł i ma pewną propozycję. Musicie go wysłuchać. - poprosiła.
Kilka minut później cała czwórka siedziała przy stole w kuchni, w milczeniu. Anna przez cały czas masowała dłoń Andresa, tym samym go uspakajając.
- Myślisz, że na to pozwolę?! - prychnął po chwili Andres. - Doskonale wiem, co chodzi ci po tym ohydnym łbie. Wyjdź z tego domu i nigdy nie wracaj. - syknął wstając od stołu. Sergio jednak się nie poddał i podszedł do niego.
- Nic twojej siostrze przy mnie nie grozi, chce jej tylko pomóc. Bella mnie uratowała, chce się odwdzięczyć, a kiedy na te kilka dni wyjedzie do Madrytu, ten psychol również wyjedzie. Jeśli włos jej z głowy spadnie podłożę się w następnym meczu. - Andres myślał przez dłuższą chwilę. - Anna, pomóż Belli się spakować, chcę sam z nim porozmawiać. - dodał w końcu oschle. Isabel lekko się uśmiechnęła, po czym popędziła na piętro, do swojego pokoju. Andres spojrzał Sergio prosto w oczy.
- Jeśli chodź ją tkniesz nogi ci z dupy powyrywam i wsadzę do ryja, rozumiesz? - zagroził. Sergio przełkną ślinę i kiwnął głową. - Dzisiaj jest piątek. Za tydzień o tej godzinie ma tu być, rozumiesz?
- Rozumiem. - odparł,czując się jak w wojsku.
W tym samym czasie Bella układała ubrania w walizce.
- Wiesz... - zaczęła Anna. - On się zmienił. - lekko się uśmiechnęła.
- Ale kto? Sergio?
- Tak. Wszystko dzięki tobie. - szerzej się uśmiechnęła spoglądając na szwagierkę. Po chwili podeszła i przykucnęła obok niej. - Nie uciekaj od tego uczucia. - rzekła, wstając i dotykając jej ramienia, po czym wyszła z pokoju. Bella siedziała, nie wiedząc co zrobić.
~*~
Siedzieli w aucie, w milczeniu. Do Madrytu dojadą dopiero w nocy.
- Prześpij się, przed nami jeszcze długa droga. - westchnął włączając wycieraczki, bo zaczęło padać.
- Nie jestem zmęczona. - odparła, opierając głowę o szybę. Znów zapanowała niezręczna cisza. Sergio wziął głęboki oddech, wyciszył radio i ze skupieniem wpatrywał się w autostradę przed siebie. - Opowiesz mi o nim? - zapytał w końcu.
- Ale o kim?
- Wiesz o kim. Ten koleś. Jak to się zaczęło?
- Nie zrozumiesz. - westchnęła szczelniej opatulając się swetrem.
- Ale przynajmniej spróbuję. - spojrzał na nią.
- Rok temu zaczął uczyć literatury w mojej szkole. Wszystkie dziewczyny się w nim podkochiwały, a ja byłam szarą myszką, więc zdziwiło mnie, że to właśnie na mnie zwrócił uwagę. Pewnego dnia poszłam do niego i zapytałam o korepetycje. - przerwała powstrzymując napływające do oczy łzy.
- Co się stało, na tych korepetycjach? - zapytał. Czuł się, jakby bawił się w psychologa, ale to było prawdziwe. Chciał wiedzieć, co jej zrobić i zabić sukinsyna.
- Byłam w niego ślepo zapatrzona i... zrobiliśmy to, tak po prostu. - zagryzła dolną wargę, widząc, że drży i spojrzała w okno. - Nie chciałam, ale... nie chciałam też, żeby pomyślał, że jestem dla niego zbyt młoda, zbyt niedoświadczona... - w tym momencie chciał ją do siebie przytulić i nie wypuszczać. Chciał uchylić jej nieba, chciał sprawić, żeby już nigdy nie cierpiała, żeby miała wszystko na co zasługuje... a co zrobił? przysunął się kilka milimetrów i delikatnie ścisnął jej małą, wątłą dłoń. Dziewczyna w tym momencie wstrzymała oddech, czekając aż odsunie rękę. W końcu to zrobił, wpatrując się w drogę. Nie rozumiał, dlaczego tak mu na niej zależy.. zwykła smarkula, których mógł mieć dziesiątki, a nawet setki...a jednak. Ona była inna.
~*~
Dojechali na miejsce około drugiej w nocy. Bella spała, obejmując się rękoma i opierając się całym ciałem o drzwiczki. Sergio wyciągnął jej torbę z bagażnika, poszedł otworzyć dom i postawił ją obok schodów. Później wrócił do samochodu. Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do domu. Powoli wszedł po schodach, kopniakiem otworzył drzwi jednej z sypialń i położył Bellę na łóżko. Była taka krucha, drobna, bezbronna. Chciał stąd jak najszybciej wyjść, żeby tylko jej nie pocałować, ale nogi nie chciały go słuchać, zachowywały się jakby były przybite do podłogi. Przykucnął, delikatnie odsunął włosy z jej czoła i pocałował.
- Co ja kurwa robię. - prychnął do samego siebie, po czym wyszedł z pokoju. Włączył w salonie telewizor, wyjął z lodówki piwo i... znów czuł się jak stary, poczciwy Sergio.
Obudziła się, kiedy usłyszała głośny huk, a później grzmot. Było jej gorąco, duszno. Ściągnęła sweter i instynktownie zbiegła w dół. Już chciała wołać brata, ale zdała sobie sprawę, że nie jest w domu. Zobaczyła załączony telewizor na jakimś filmie dozwolonym od lat osiemnastu i śpiącego Sergio z piwem w dłoni. Usiadła obok, sprawiając, że ten się obudził.
- Co robisz? - zapytał zdezorientowany wycierając oczy.
- Nie ważne, będziesz się śmiał. - odparła. - Wyłącz tego pornola. - dodała.
- Jak mi powiesz co robisz.
- Boję się burzy. - warknęła. - Teraz to wyłączaj. - i wyłączył. Kiedy znów huknęło Bella aż podskoczyła., na co Sergio parsknął śmiechem.
- Jesteś wredny. - syknęła.
- Wiem. - uśmiechnął się. - Dobra, chodź tu. - wystawił rękę, na znak, żeby się oparła o niego.
- Skąd ja to wiedziałam. - prychnęła uciekając na górę. Chciała wrócić do domu. Nie mogła uwierzyć, że dała się nabrać, że on tak po prostu chciał ją wykorzystać. Usłyszała skrzypienie schodów. Szybko opatuliła się kołdrą i usiadła w rogu. Sergio oparł się o ścianę i spojrzał na nią.
Od autorki: Uwinęłam się z tym rozdziałem, chodź nie było łatwo. Mi osobiście dość tak się podoba, mam nadzieję, ze Wam też. Akcja oficjalnie zaczyna się rozkręcać, tak więc miłego czytania. Pozdrawiam i do napisania! Laurel.
EDIT: Zapomniałabym! Wpadłam na pewien pomysł. Zauważyłyście zapewne cytaty na początku każdego rozdziału. Mam więc propozycje: osoba, która poprawnie napisze, do czego dany cytat się odnosi dostanie dedykację następnego ; ) np. cytat 'ślepym w miłości, ciemność jest najbliższa' odnosi się do tego, że oboje (Belle i Sergio) pogubili się w swoim życiu i sprawach sercowych itp. Mam nadzieje, że się podoba.
EDIT: Zapomniałabym! Wpadłam na pewien pomysł. Zauważyłyście zapewne cytaty na początku każdego rozdziału. Mam więc propozycje: osoba, która poprawnie napisze, do czego dany cytat się odnosi dostanie dedykację następnego ; ) np. cytat 'ślepym w miłości, ciemność jest najbliższa' odnosi się do tego, że oboje (Belle i Sergio) pogubili się w swoim życiu i sprawach sercowych itp. Mam nadzieje, że się podoba.
Świetny rozdział! Żeby tylko Anna miała rację, jeśli chodzi o zmianę Sergio na lepszego człowieka. Ja jakoś tego nie widzę! Niby ma dobre intencje, ale trudno jest oderwać się od swoich nawyków. Końcówka wskazywała, że sielankowe wakacje u obrońcy nie są takie, jakie miały w rzeczywistości, być. No chyba Ramos nie będzie ryzykować, skoro Andres mu groził. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńJa już Ci mówiłam, że to jest cudowne! Co tam, Serżjo jest cudowny <3 Będzie słodko, że ojej. Zresztą już jest. Uwielbiam ich! Cytat wiem, ale będzie tak jak Ci napisałam. Całuję! :*
OdpowiedzUsuń+ Gif z Serżjo, awwwwww *.*
UsuńSergio powoli zaczyna się zmieniać. Dobrze, że obił pysk temu paskudnemu Santiago. Co za popaprany typ, dawno powinien siedzieć za kratkami.
OdpowiedzUsuńBella, powoli przekonuje się do Ramosa i mam nadzieję, że on jej nie skrzywdzi. Co do opisów. Ostatni jasno wskazuje na to, że głupi Santiago, może sobie szukać Belli a i tak jej nie znajdzie, bo Ramos ją idealnie ukrył.
Czekam naNN
Pozdrawiam :)
haha, i znwou Sergio ratuje dziewczynę, nie do wiary! i ta propozycja jego... no ja czułabym się dziwnie, no ale Sergio to Sergio :D
OdpowiedzUsuń" wyłącz tego pornola" xDD
Dobre!
No, Sergio ma być mi tam grzeczny bo sama mu te nogi urwę :D
Czekam na nowość :*
Biję się po głowie, dlaczego wcześniej nie zaczęłam czytać Twoich blogów, serio! To opowiadanie jest przegenialne i bardzo mi się podoba! Świetnie piszesz!
OdpowiedzUsuńNa początku przestraszyłaś mnie trochę wizją krzyczącego Andresa, ale się przyzwyczaiłam :D
Zareagowała tak na końcu, ale na pewno on nic nie miał złego na myśli, tylko ją przytulić z powodu burzy, prawda?
Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Zostawiam swoje GG: 274436, TT: @Coppernicana_ lub po prostu na którymś z blogów :)
Pozdrawiam i zostawiam buziaki :**
Gif z Sergio akshjakshkjjfhfjdkhckjhkzxhckn *_______*
OdpowiedzUsuńDobra, czas się ogarnąć. W ogóle nie jestem przyzwyczajona do troszkę złego Andresa. Ale lubię, gdy ktoś wychodzi poza schemat.
Pomysł na opowiadanie jest świetny i niebanalny. Chcę więcej! Sergio się stara, widać to. Może Bella pomoże mu skończyć z tymi używkami, do których się już przyzwyczaił. Trzymam za to kciuki.
Czekam na kolejny. Proszę, informuj mnie na always-and-forever-barcelona.blogspot.com albo na tt (@mi_vida_es_fcb)
Pozdrawiam!
Przeczytałam i brakuje mi słów;) to opowiadanie jest cudowne. Pozdrawiam i czekam na kolejne.;*
OdpowiedzUsuńciesze się, że Sergio przejrzał na oczy ;). A Bells niech się trochę rozluźni ;p . Czekam na następny i zapraszam na trójkę : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńZaskakujesz mnie no. Strasznie nie lubię Ramosa,ale Ty sprawiłaś,że teraz nawet Go polubiłam. Opowiadanie jest świetne,daje dużo do myślenia,a to uwielbiam. Myślę,że jeszcze nie raz doprowadzisz nas do zarówno śmiechu jak i łez. Kocham Twoje opowiadania i uważam,że jesteś strasznie utalentowaną osóbką.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do siebie,bo zaczynam nową historię.
saved-by-love.blogspot.com
Buziaki
Podoba mi się pomysł Ramosa. Oby tylko niczego nie zepsuł. ;))
OdpowiedzUsuńAkcja zaczyna się rozkręcać? Strasznie się cieszę i czekam na kolejny rozdział. ;*
Cudowny rozdział. Sergio jest dokładnie taki sam jak w moich marzeniach. Jest tak zwyczajnie słodki, kochany. Bella wydaje się stworzona dla niego. Fajnie, że Andres zgodził się na jej tymczasowy pobyt w Madrycie.
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość.
Świetny rozdział. Nie wierze, że Andreas zgodził się, żeby Bella wyjechała na tydzień do Madrytu.
OdpowiedzUsuńWpadlam tu przez przypadek i no, no Lauren, ubostwiam Cie! :-). Powaznie mowie :) doslownie przed chwila wyskrobalam z internatu link na Twojego bloga i Minizy i zakochalam sie w nim. Postanowilam wiec zobaczyc reszte twoich dziel :-)
OdpowiedzUsuńWidze, ze kazde jest wyjatkowe. Jak to wszystko miesci sie w Twojej glowie?! Wszystkie Twoje opowiadania sa fenomenalne ;**
A co do tego to dobrze, ze Sergio sie zmienil - najwyzsza pora. :-) nie wierze, ze Andreas tak po prostu sie zgodzil.. ale dobrze. Wyjdzie to im (Sergio i Belli) na dobrze :-). Tak mysle.
Santiago...ehh... normalnie szkoda gadac. Widac, ze lubi ostrą jazde ale bez przesady. Strasznie wspolczuje Belli ale jakby nie patrzec dzieki niemu zbliza albo juz sie zbilizyla do Ramosa. Nie wiem jak to okreslic :-). Ale jest naprawde psychiczny - no i dobrze opisany i wymyslony. Wszystko w tym opowuadaniu jest dopiete na ostatni guzic :D
Dobrze, ze Ronaldo nie pozwolil swojemu przyjacielowi sie stoczyc, ze tak to napisze i ze tak nalegal na te przeprosiny dla Belli :-).
No,no,no, Bells i Ramos w jednym domu. Ciekawi mnie jak to sie dalej potoczy :-).
Pozdrawiam ;*
Wracam do żywych i bardzo bym się cieszyła gdybyś informowała mnie o nowościach na twoim blogu tak jak dotychczas :)
OdpowiedzUsuńMmm... opowiadanie o Sergio już mi się podoba. Ramos w tym rozdziale niczym rycerz na białym koniu uratował Bellę przed Santiago. Cóż więcej... czekam na następny rozdział z niecierpliwością. Ciekawe co wydarzy się przez ten tydzień, który Bella spędzi u Sergio :D
I cytat z początku rozdziału wydaje mi się, że odnosi się do wyjazdu Belli podczas którego Santiago miałby dać sobie z nią spokój czy coś w ten deseń xD
Pozdrawiam!
Zapraszam do siebie: two-worlds-one-love.blogspot.com, byłoby miło gdybyś wpadła :*
Zostałaś nominowana, więcej szczegółów tu : xcarrotsx.blogspot.com/p/award-of-insanity.html :)
UsuńCzyżby Ramos się ogarnął czy to tylko chwilowe? Normalnie nie wierzę, że Andres zgodził się na to wszystko. Widać, że cholernie mu zależy na siostrze. Mam nadzieję, że Sergio nie odwali niczego, czego mógłby później żałować.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!