Rozdział 6

"Daj mi pochodnię,nie dbam o zabawę.
Duszę mam w mroku,więc będę niósł światło"
Wziął głęboki oddech i podszedł do dziewczyny, która zakopała się w pościeli i siedziała w rogu łóżka.
-Bella, nie chciałem, żebyś mnie źle zrozumiała. - powiedział wreszcie, bo długiej chwili ciszy. Dziewczyna wyjrzała spod kołdry i otarła łzy. Serce mu się krajało, że to on je wywołał, ze płakała przez niego. 
- To był zły pomysł, żebym tu przyjeżdżała. Boję się z tobą mieszkać, boję się ciebie. - odrzekła. To był cios poniżej pasa, poczuł się, jakby wbito mu nóż w plecy i wiercono we wszystkie strony. Sergio schował twarz w dłoniach opierając łokcie na kolanach. 
- Chodź, przejdziemy się. - westchnął po chwili spoglądając na dziewczynę. 
- Teraz? - zapytała zdziwiona. Już miał wrednie odpowiedzieć, stary Sergio chciał wyjść ze skorupy, jednak ten mu nie pozwolił.
- Tak, chcę ci udowodnić, że nie jestem taki zły. - wymusił na twarzy uśmiech, wstał i podał Belli rękę. Nie sądził, ze ta położy na niej swoją dłoń, ale tak się stało.
- Zaczekaj, muszę poszukać kurtki. 
- Nie pada już, a poza tym, zanim byś ją znalazła minęłoby trochę czasu. Chodź. - kiwnął głową w stronę drzwi. Kiedy mieli wychodzić z domu Sergio szarpnął za swoją skórzaną kurtkę, która wisiała na wieszaku i delikatnie położył na ramionach Hiszpanki. 
- Nie zawsze taki byłem. - uśmiechnął się półgębkiem, kiedy przechodzili obok latarni. 
- To znaczy?
- Kiedy chodziłem do szkoły wszyscy uważali, że jestem perfekcyjny. Dobrze się uczyłem, byłem duszą towarzystwa, wysportowany... wszyscy mnie lubili i właśnie przez to odczuwałem presję. Presję bycia idealnym. - westchnął. - Zacząłem imprezować w liceum. Wiesz, niezbyt dobre towarzystwo i w ogóle. Zaczęło się od picia, później doszły papierosy, a cztery, czy tam pięć lat temu narkotyki. Nie wiem jakim cudem wciąż jestem w klubie, nie wiem jak Cristiano ze mną wytrzymuje, ale jest świetnym przyjacielem. Ale prawda jest taka, że to wszystko zrozumiałem dopiero dzięki tobie. Jest mi wstyd i wiem, że jestem mega dupkiem... naprawdę, żałuje tych wszystkich przykrości, które musiałaś przeze mnie znosić. Najpierw to na meczu, później u mnie w domu... - wziął głęboki oddech. Dziewczyna nie spuszczała z niego wzroku, była jak zahipnotyzowana. - ... kurde. - parsknął. - Nikomu jeszcze nie mówiłem o mojej przeszłości. Ale wracając do tematu. - zatrzymał się i spojrzał Belli głęboko w oczy. - Zależy mi na tobie i zamierzam ci udowodnić, że nie masz się czego bać. - zakończył. Dziewczyna zaniemówiła. Oderwała wzrok od piłkarza i spojrzała w dół, na chodnik. Deszcz znowu zaczął kropić.
- Wracajmy do domu. - westchnął, wiedząc, że nie doczeka się odpowiedzi Hiszpanki. W dosłownie kilka sekund mżawka przerodziła się w ulewę. Bella stanęła kilka metrów przed furtką do posiadłości Ramosa i zaczęła się śmiać. Sergio nie wiedział co powinien zrobić, więc też wybuchnął śmiechem. 
- Z czego się śmiejesz? - zapytała po chwili. 
- A ty? - podniósł lekko brew. 
- Bo przypomniała mi się scena z High School Musical. - parsknęła. Sergio przez chwilę myślał, aż nagle krzyknął:
- Trooooooooooy! - padł na kolana i znów zaczął się śmiać. Nagle hukło, a kilka sekund później potężny, biały piorun przeciął niebo. Bella szturchnęła go w ramię i popędziła do domu. Stanęła przed drzwiami i czekała, aż Sergio je otworzy, jednak on dalej klęczał i patrzył an dziewczynę z przerażoną miną. 
- Co się stało? - zawołała, próbując przekrzyczeć deszcz. 
- Wcięło klucze. - odparł wybałuszając oczy. - Cholera. - jęknął wstając. Oboje byli już przemoczeni do suchej nitki. Bella przynajmniej miała jeszcze kurtkę, ale Sergio w samej koszulce z krótkim rękawkiem, która tak na marginesie oblepiła jego idealnie wyrzeźbione ciało wyglądał jak bezdomny. Hiszpanka podbiegła do niego i razem zaczęli szukać kluczy zmierzając w stronę, z której przyszli. 
- Jeśli będę chory trener mnie ukatrupi. 
- A co jak boje będziemy chorzy? 
- To będzie katastrofa. 
- No właśnie. - parsknęła. - Gdzieś ty je posiał, sieroto. - jęknęła czując, że przemokła jej bielizna. Sergio nie odezwał się, tylko spiorunował ją wzrokiem. 
- Mam ! - krzyknął uradowany podnosząc je z trawy. Podbiegł do Belli i nie zatrzymując się wziął ją na ręce, przerzucił przez ramię i w kilka sekund był już przy drzwiach, próbując trafić do nich kluczem. Dziewczyna zanosiła się już śmiechem. 
- Kuźwa. - syknął. W końcu się wkurzył i popchnął je. Oboje wylądowali na ziemi.  - One w ogóle nie były zamknięte. - jęknął nie mogąc w to uwierzyć. 

Po pozbieraniu się z podłogi Sergio poszedł do łazienki, a Bella do swojego pokoju. Szybko przebrała się w dresy i chcąc wysuszyć włosy poszła do łazienki. 
- O, przepraszam. - powiedziała, widząc Sergia w samych bokserkach układającego fryzurę. 
- Nic nie szkodzi, wchodź. - odparł, nie odrywając wzroku od lustra. Jego ubrania wisiały na suszarce, a on stał tak przed nią w czarnych bokserkach z napisem 'Fuck me' z tyłu. Cholera, gdzie ja patrzę... - zganiła się w duchu. 
- Masz e... - zapomniała języka w gębie. - Szuszarkę, znaczy się suszarkę do włosów? - zagryzła usta patrząc na lampę. 
- W pierwszej szufladzie. - odparł. Odsunął się od lustra i wyszedł z pomieszczenia, jednak po chwili wrócił. - Chcesz coś zjeść? - zapytał.
- Chętnie. - uśmiechnęła się lekko. I znów jej wzrok powędrował tam gdzie nie powinien. Załączyła suszarkę próbując zagłuszyć myśli. 
~*~
Było coś koło czwartej rano, a oni siedzieli w kuchni i jedli tosty.
- Na którą masz trening? - zagadnęła. 
- Na dziesiątą. A co? Chcesz uciec? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- Tak, chcę wrócić pieszo do Barcelony. - odparła całkiem poważnie. - Przeze mnie się nie wyśpisz. - dodała.
- Spokojnie, czasami to nie spałem kilka dni pod rząd. Ale jeśli będzie taka pogoda, to nie wiem, czy w ogóle będzie trening. - westchnął pijąc mleko. 
- Słuchaj, Sergio... - spojrzała na niego. - Od dawna chciałam ci to powiedzieć. - wystraszył się. Jej twarz wyglądała dużo poważniej. - Tu masz takie białe. - wskazała na jego usta i zaczęła się śmiać.
- Jesteś okropna. - parsknął oblizując się. 
- Serio? 
- Tak. - kiwnął głową.
- Ty też. - kopnęła go w kostkę. - Dobra, nie wiem jak ty, ale ja chciałabym przespać się te kilka godzin. Dobranoc. - uśmiechnęła się lekko, po czym wstała, wzięła talerz i kubek, i włożyła do zmywarki. Już chciała iść na górę, jednak nogi poniosły ją do Sergio. - Dziękuję. - uśmiechnęła się lekko i pocałowała go w policzek.

Pokój był przepiękny. Ściany były w jasnym odcieniu pomarańczu, dużo łóżko z biała pościelą stało w rogu, a na przeciw niego mieściła się komoda. Bella nie mogła zasnąć, ale tym razem nie ze strachu, tylko ze szczęścia. Kto by pomyślał, że ten fatalny wieczór skończy się tak miło?

Wywlókł się z łóżka koło dziesiątej, by przygotować się do treningu. Lekko uchylił drzwi sypialni Belli. Dziewczyna wciąż spała, nie miał sumienia jej budzić. Zapisał tylko karteczkę: ,,Pojechałem na trening. Śniadanie zrobione." 
~*~
Obudziła się wypoczęta, jak nigdy wcześniej. Wyciągnęła się na łóżku, od początku na twarzy miała uśmiech. Kiedy otworzyła oczy zobaczyła przed sobą karteczkę z jej imieniem. Zeszła na parter czytając ją. Sergio zostawił jej na stole talerz z dwiema kanapkami i kubek kawy. Wzięła je, usiadła na kanapie i włączyła telewizor. 
- O nieeee. - jęknęła zniesmaczona, kiedy zaczynał się jakiś film pornograficzny. Szybko przełączyła na pierwszy lepszy program. Trafiła na relację z treningu Realu Madryt.
- Razem z zespołem w końcu zaczął trenować Sergio Ramos. - zaczął dziennikarz. 
- Właśnie, co do Sergio Ramosa, to pojawiły się informacje, że znalazł sobie nową dziewczynę. - rzekł drugi. Bella szybko przełączyła na coś innego. Trafiła się jedna z tysiąca telenowel. Po śniadaniu wzięła prysznic i zadzwoniła do Ariadny, żeby jej wszystko wyjaśnić. Dziewczyna nie była zbyt zadowolona z całej sytuacji, ale cóż mogła teraz zrobić. Po niezbyt przyjemnej rozmowie z przyjaciółką postanowiła iść na zakupy, bo lodówka świeciła pustkami, a trzeba było zjeść obiad. Kiedy wczoraj spacerowali zauważyła spożywczak.

Trening zakończył się wcześniej, ze względu na pogodę i nie było nawet wiadomo, czy jutrzejszy mecz się odbędzie, bo boisko wyglądało jak basen. Sergio wszedł do domu, rzucił na schody torbę.
- Jestem! - zawołał. Poszedł do kuchni, by nalać sobie kawę. - Bella?! - rzucił zaniepokojony. Nikt nie odpowiedział. Ruszył biegiem na piętro. Nie było jej w pokoju, nie było jej w łazience. - Osz cholera! - jęknął. Na myśl, że Santiago znów ją dopadł serce zaczęło mu szybciej bić. Kiedy coś trzasnęło drzwiami o mało nie dostał zawału. Zbiegł na dół i zobaczył Bellę z dwiema reklamówkami i torebką. 
- Już jesteś? - zapytała zdziwiona. W tym momencie Sergio przytulił ją mocno do siebie. Poczuł jak kamień spada mu z serca i zaczyna się uspokajać. - Co się stało? - zapytała odkładając zakupy na ziemię. 
- Nie rób mi tego więcej. - sapnął całując ją w czoło. Bella poczuła się w ramionach piłkarza tak bezpieczna jak nigdy. Był tu, martwił się o nią, a teraz, w tej właśnie chwili tulił ją do siebie, mimo, że wczoraj histeryzowała. Gdyby to był Santiago już dawno miałaby kolejną bliznę do kolekcji i kilka nowych siniaków. 
- Ałć. - syknęła, kiedy mocniej przycisnął ją do siebie, podrażniając tym samym blizny na brzuchu i plecach. 
- Wybacz. - odsunął się szybko, wziął torby z zakupami i poszedł do kuchni.

Od autorki: I oto kolejny rozdział. Nawet nie wiecie ile mam na nie pomysłów i jaką wenę! Tylko nie przyzwyczajajcie się proszę do tego, że będzie cały czas tak miło i kolorowo. Rozdział na Torresie powinien pojawić się jeszcze w tym tygodniu. mam również zamiar dodać prologi na cielo-grande oraz pamiętnik-umierającej. Ten rozdział dedykuję Fiolce oraz Carrots, które dobrze wytłumaczyły znaczenie cytatu. Która 'odgadnie' tym razem do czego nawiązuje ten? Pozdrawiam i do następnego! Laurel.

13 komentarzy:

  1. Kochana, ja wcale nie jestem zboczona. To ty sama dajesz mi powody do takiego myślenia. Nie wyrabiam z Tobą. :D
    Rozdział jest przecudowny, ale to już zapewne wiesz. Jest tak słodziutko i wgl. <3
    Będę Cię męczyła na wszelkie sposoby o npwy rozdział. :*
    Co do cytatu..:
    "Daj mi pochodnie, nie dbam o zabawe" Sergia nie obchodzi już nic, oprócz Belli.
    "Duszę mam w mroku.." To chyba w miarę logiczne, Sergio popadł w końcu w uzależnienia itp, itd. "Więc będe niósł światło" Nwm, może on dawać (nieść) pomoc Belli czy coś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, co napisać, bo ten rozdział jest genialny! Taki słodki i wspaniały. Przyjemnie się go czytało. Tym bardziej, że Sergio i Bella zaprzyjaźnili się. Widać, że coraz lepiej się czują w swoim towarzystwie. Szkoda mi piłkarza, bo na serio się zepsuł. Choć image niegrzecznego chłopca do niego pasuje. Na pewno siostra Iniesty dobrze na niego wpłynie. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to opowiadanie, czuję w nim smak Włoch(chociaż akcja dzieje się w Madrycie i Barcelonie) oraz zapach Werony... Sergio spadł na dno, ale chyba jest dla niego szansa w postaci Belli. Oboje przeżyli ciężkie chwile, ale razem może się jakoś posklejają ;) Santiag to jest takim bucem i dewiantem, że mam ochotę wejść do opowiadania i mu wpier***ić.
    Czekam z zapartym tchem na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Fiolka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się, bo Sergio się przed nią otworzył i nie chce zgrywać 'potwora', takiego jak Santiago. Chociaż ten drugi tym jest o wiele gorszy... Ale widać, że jemu na niej zależy i się o nią martwi, więc duży plus dla Ramosa!
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. ajfshagfshafhsgfahfsgahfshafhsa <3
    Kocham ten odcinek! Kocham, kocham, kocham. Widać, że Ramos powoli wychodzi na prostą. I to dzięki Belli. I nie chcę, żeby ta sielanka się skończyła. Proszę, nie kończ jej. *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu nie mogę przestać czytać, czytam w kółko całe opowiadanie, normalnie jest boskie, nawet słów mi brakuje. Fajnie e Sergio zaczyna się zmieniać i że to włąsnie Bella jest tego powodem. Ona zaczyna być jego światełkiem, jego jedyną pochodnią. Wcześniej nie miał nic oprócz nałogów, a teraz ma ją. BOSKIE naprawdę jesteś genialna cudowna, jak sobie to wszystko wyobrażam. To w realnym życiu z Ramosa i Niny Dobrev byłaby ładna para hahahaahhah <3 świetnie to wszystko wymyśliłaś... Pisz pisz pisz. A my czekamy, a ja to pewnie już nie długo na pamięć będę znała ten oddcinek (już go czytam 10 raz i za każdym razem jest tak samo niesamowity jak wtedy kiedy czytałam go pierwszy raz)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeny.. to opowiadanie jest fenomenalne :) masz swietne pomysly. Ramos jest taki slodki w tym rozdziale. Akcja z kluczami i otwartymi drzwiami *__* bomba ! Jestes boska normalnir ! <3 ;* :) ) mam nadzieje, ze Santiago sie od niej odczepil raz na zawsze :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam ten rozdział chyba 4 razy, już przestałam kontrolować zawracanie myszką do jego początku. Delikatność ich budzącej miłości mnie zachwyca!Czekam na więcej. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Sergio bardzo się martwił jak zastał dom pusty gdy wrócił po treningu.
    Zapraszam na http://love-in-madrid.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ramos to jednak potrafi być słodki! Co jak co, ale zachował się naprawdę w porządku. Ten spacer... I jak bardzo był przerażony, kiedy nie zastał Belli w domu. Podzielam jego przerażenie, nic dziwnego, myślał, że coś się z nią stało.
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ramos normalnie mnie zaskoczył tym,że potrafi tak dbać i martwić się o Bellę. Twoje opowiadanie pokazuje jak bardzo miłość potrafi zmienić człowieka. Mam nadzieję,że wiesz,że piszesz fantastycznie. Życzę dużoooooo weny ,abyś tworzyła jeszcze dużo takich historii.
    Zapraszam również na drugi rozdział na saved-by-love.blogspot.com
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  12. Napiszę tylko tyle, że kocham to opowiadanie. ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. http://bajkowasiodemka.blogspot.com/2013/09/odcinek-4.html

    OdpowiedzUsuń