Epilog

,,Niech smutek będzie dla nas kiedyś miłym wspomnieniem"
Madryt, 2019 rok
Z teczką i zeszytem w ręku, na czternastu-centymetrowych obcasach biegła po głównych schodach prowadzących do Universidad Complutense de Madrid, gdzie studiowała pedagogikę specjalną. Właśnie dobiegł końca wykład, na którym nie mogla usiedzieć. Przez półtora godziny siedziała jak na szpilkach nerwowo stukając długopisem i machając nogą. Kiedy profesor powiedział, że na dzisiaj koniec zerwała się z miejsca prawie rozdzierając sukienkę, której koniec zaczepił się o krzesło. Wyciągnęła kluczyki z torebki i wsiadła do auta. Korki panujące w centrum dobijały ją. Miała ochotę trąbić i pokazywać niecenzuralne gesty każdemu kierowcy wlekącemu się po ulicy. W końcu po dobrych kilkunastu minutach zaparkowała pojazd na podjeździe i szybko z niego wysiadła. Czuła, że dosłownie unosi się nad ziemią i leci na skrzydłach. Wparowała do domu, od razu kierując się do ogrodu. Dosłownie kilka centymetrów przed drzwiami balkonowymi stanęła jak wryta. A co jeśli nie będzie tak jak sobie to wszystko ułożyła? Jeśli przez to wszystko się zepsuje, a co najgorsze dobiegnie końca? Zawahała się chwilę. Je ciało zaczęło drżeć. Wzięła głęboki oddech, otworzyła szklane wrota i postawiła bosą już stopę na werandzie z tyłu domu. Teraz, albo nigdy, pomyślała.

Sześć lat temu, późnym wieczorem, wciąż będąc w szoku Bella stała na podjeździe owinięta kocem. Gdyby nie Cristiano, który delikatnie ja podtrzymywał osunęłaby się bezwładnie na ziemię. Zaraz po wezwaniu karetki zadzwoniła do Cristiano szlochając i panikując, błagała go, żeby przyjechał jak najszybciej. I tak się stało. W jakieś pięć minut później wbiegał na piętro wołając ich oboje. Kiedy wszedł do pokoju Sergia o mało się przewrócił się przez ubrania leżące na ziemi. 
Gdy znów zaczęła odtwarzać cały dzień od początku Ronaldo wyrwał ją z zamyśleń.
- Chodź, pojedziemy razem z nim. - szepnął. Podczas kilku najbliższych dni Sergio obudził się ze śpiączki cały obolały. Bella odbyła kilka sesji z psychologiem. Santiago trafił do szpitala, a potem więzienia.

- Sergio! - zawołała. Gdy tylko ją usłyszał wyłączył kosiarkę, przetarł spocone czoło wierzchem dłoni i uśmiechnął się szeroko mrużąc oczy. - Musimy porozmawiać. - dodała niepewnie. Ramos od razu ruszył w jej stronę.
- Coś się stało? - zapytał zdezorientowany. Isabel drżącą dłonią wyjęła z torebki biały przedmiot. Piłkarz wybałuszył szeroko oczy ze zdziwienia. - Czy to...
- Sergio, jestem w ciąży. - odparła drżącym głosem. Wstrzymała oddech, bała się jego reakcji. Była wręcz przerażona. na twarzy Sergia pojawił się szeroki uśmiech. Porwał Isabel w ramiona i czule pocałował.
- Kocham cię. - szepnął jej do ucha, po czym ponownie pocałował.

Od autorki: Nie spodziewałyście się takiego zakończenia, prawda? Nie miałam serca im tego robić. Mimo, że to "Romeo & Julia" moja wersja skończy się szczęśliwie, tak, jak powinny kończyć się wszystkie... miłości. Bardzo zżyłam się z tą historią. Przez wszystkie miesiące, kiedy ją pisałam myślałam o niej dosłownie codziennie. Na lekcji pisałam fragmenty, wyobrażałam sobie sceny. Wiem, że nie było idealne, ale naprawdę pokochałam do opowiadanie. Z całego serca dziękuję Wam wszystkim, które czytałyście tego bloga od początku do końca, nawet nie wiecie jakiego kopa dało tych 170 komentarzy i 19 tysięcy odwiedzin. Kiedy teraz myślę o tym wszystkim chce mi się płakać. Będę baaardzo tęsknić. 
Pozostaje mi tylko zaprosić Was na pozostałe blogi, na które oficjalnie wracam. Pozdrawiam, Laurel.