,,Do ciebie, mój luby,
Spełniam ten toast zbawienia lub zguby."
Spełniam ten toast zbawienia lub zguby."
Romeo & Julia, Akt lV scena 3
Siedziała z kolanami podciągniętymi pod brodę na korytarzy w jednym z barcelońskich szpitali. Zdążyła zadzwonić na pogotowie i do Ariadny, żeby została z Valerią, a sama pojechała razem z Sergiem. Przez całą drogę cała się trzęsła i ściskała mocno dłoń piłkarza. Nie mogła uwierzyć w to, co się działo. Santiago, znalazł ją...znów chciał ją skrzywdzić, a co ważniejsze chciał zapewne skrzywdzić Valerię. gdyby małej coś się stało nie darowałaby sobie tego.
Zgarnęła włosy w dłoń, po czym zdjęła zębami z ręki gumkę i spięła je wysoko w koński ogon. Była cała spocona. Czuła jak kropelki potu powoli spływają z jej karku. Po chwili lekarz wyszedł z sali i rozglądał się dookoła. Nawet nie zauważył małej, drobnej istotki, która skulona siedziała naprzeciw niego.
- Co z nim? - zapytała słabym głosem.
- Pani z rodziny? - zapytał przyglądając się jej badawczo.
- Tak. - jęknęła, mając nadzieję, ze nie będzie się dopytywał.
- Miał płukanie żołądka, w którym była duża ilość alkoholu oraz narkotyków. Pacjent jeszcze śpi. Niestety, będę musiał wezwać policję z tego powodu. - zdjął okulary i zaczął wycierać je chusteczką wyciągniętą z kieszeni.
- Ile pan chce za milczenie? - wstała i podeszła do niego. Lekarz był koło pięćdziesiątki, siwiutki, z zakolami, bardzo wysoki. Chwilę się zastanowił.
- Rozliczymy się przy wypisie. Może pani do niego wejść, ale niech obudzi się sam. - odparł odchodząc. Bella mocniej opatuliła się jakąś szpitalną szmatą, która musiała mieć na sobie i weszła do środka. Pokój był naprawdę mały. Mieściło się w nim łóżku stolik nocny, dwa krzesła, a obok nich okno z parapetem. Serce jej się krajało, kiedy zobaczyła Sergia leżącego obok. Teraz wydawał się mniejszy, bezradny. Jego mina nic nie wyrażała. Tak po prostu... leżał.
Bella wgramoliła się na parapet, uchyliła okno i usiadła gapiąc się na swojego wybawcę. To właśnie ten mężczyzna, mimo wszystko uratował ją. Pojęcia nie miała jak się tam znalazł, ale była mu ogromnie wdzięczna. Mimo tego, co jej zrobił będzie przy nim, żeby się jakoś odwdzięczyć. Zamknęła oczy, chcąc trochę odpocząć.
Drzwi uchyliły się z cichym skrzypnięciem, przez co szybko się obudziła. Zobaczyła elegancko ubranego Andresa, który kiwnął głową, na znak, żeby wyszła na korytarz.
- Co się tam wydarzyło? - zapytał ostry głosem. - I co do cholery robisz tutaj z piłkarzem Realu ?! Jesteś cholernie nieodpowiedzialna! Nie pomyślałaś o Valerii ?! Nie mogłaś przyprowadzać sobie kolesi, kiedy jesteś sama?! - z każdym pytaniem, ba...oskarżeniem zaczął podnosić głos, a przy ostatnim dosłownie wydarł się tak głośno, że kilak pielęgniarek przechodzących obok obdarowało ich odpychającymi spojrzeniami.
- Możesz najpierw mnie wysłuchać i poczekać z oskarżeniami ?!
- Nie nie mogę! Myślałem, że się zmieniłaś, a ty wciąż jesteś pieprzoną egoistką! - wybuchnął. - Idziemy! - szarpnął ją za rękę.
- Nie jesteś moim ojcem! Nie będziesz mnie do niczego zmuszał! - krzyknęła wyrywając mu się, po czym zamknęła się w pokoju Ramosa. Serce biło jej jak oszalałe. To niemożliwe... już było tak dobrze, a ona znów pokłóciła się z Andresem. Słyszała jego kroki, kiedy zmierzał w kierunku drzwi. Zrobiłaby wszystko, żeby się z nim pogodzić, ale to musi zaczekać. Teraz najważniejszy jest Sergio.
Wysunęła spod łóżka krzesło, usiadła na nim i oparła głowę na łokciu. Nie chciała myśleć. Chciała zapomnieć o całym dniu. Jutro rano pójdzie do szkoły, dostanie opieprza, że nie jest przygotowana, przeboleje kilak lekcji i wróci tutaj, żeby zobaczyć czy wszystko dobrze.
~*~
- O kurwa. - szepnął do siebie, próbując podnieść rękę, ale coś mu to uniemożliwiało. Powoli otworzył oczy i zobaczył, że jego dłoń jest podłączona do kroplówki. Jest w szpitalu! a wydawałoby się, że to kolejny kac. Nie mógł sobie przypomnieć tego, co się stało. Rozejrzał się dookoła. Fuj, jakaś mała, zatęchła, szpitalna dziura. Pewnie wcześniej był tu składzik. Nagle coś przykuło jego uwagę. Po jego prawej stronie była dziewczyna, której na początku nie poznał. Szatynka kilkukrotnie mrugnęła oczyma, po czym się podniosła. teraz wiedział, kim jest. To ta siostrzyczka Iniesty, tylko... co do jasnej cholery tutaj robi ?!
- Nareszcie się obudziłeś. - uśmiechnęła się delikatnie.
- Co się stało? Co ja tutaj robię? Co ty...
- Nic nie pamiętasz? - zdziwiła się. Piłkarz pokręcił przecząco głową, na co westchnęła.
- Wczoraj wieczorem przyjechałeś do Barcelony i jakimś cudem znalazłeś się w domu Andresa i... - wzięła głęboki oddech. - Uratowałeś mnie... gdyby nie to, to nie wiem co by się stało. - łzy zaczęły płynąć jej po policzkach. - nawet nie wiesz, jak bardzo ci dziękuję. - Ujęła dłoń Sergia, jednak ten szybko ją cofnął.
- Ale że jak ? - podniósł brwi.
- W domu był pewien mężczyzna... łagodnie mówiąc... pokazałeś mu drzwi. - odparła.
- Jej, Sergio hero. - uśmiechnął się ubawiony sam do siebie. - Dobra, nie ma za co. Teraz możesz iść dam sobie radę. - westchnął oglądając wszystkie rólki podłączone do jego ciała. Dla Belli bił to cios prosto w serce. Tak po prostu? Kazał jej iść? To ona dla niego pokłóciła się z Andresem, czuwała przez całą noc, a on każe jej iść?! W środku się buntowała, jednak nogi zaniosły ją na korytarz, a później na zewnątrz. Rozpłakała się jak małe dziecko. Co ona sobie myślała...
~*~
Późnym wieczorem zadzwonił telefon. Cristiano miał nadzieję, że to Sergio, oznajmiający, że przeprosił Isabel i wraca do Madrytu, jednak się przeliczył. Dzwonił jakiś lekarz, mówiąc, że ten numer był podany jako kontaktowy i zawiadomił, że nie kto inny jak Sergio Ramos trafił do szpitala i miał płukanie żołądka i, że jeśli nie przyjedzie zostanie wezwana policja. Od razu wsiadł do samochodu i pognał do Barcelony. Gdyby nie byli przyjaciółmi już dawno dałby sobie z tym kretynem spokój.Kilka minut przed dziewiątą rano zaparkował samochód przed szpitalem i włożył telefon do kieszeni. Przec chwilą rozmawiał z trenerem usprawiedliwiając samego siebie i Ramosa z nieobecności na treningu.
- Coś mi się wydaję, że niedługo pożegnamy się z podwyżkami. - jęknął sam do siebie, po czym wszedł do środka. - Dzień dobry. Mogłaby mi pani powiedzieć w której sali leży Sergio Ramos? - zapytał uprzejmie uśmiechając się.
- Sala czterdzieści osiem. - odparła jakby nie zwracając uwagi na jego osobę, co trochę uraziło Portugalczyka.
- Odpieprz się ode mnie z tą strzykawką! - ryczał Sergio, kiedy Cristiano znalazł się na korytarzu prowadzącym do jego pokoju. Wrzeszczał głośniej niż dziecko na szczepieniu. Powoli otworzył drzwi pokoju i myślał, że padnie na ziemie ze śmiechu. Sergio w białej koszuli nocnej leżał na łóżku, trzy pielęgniarki, którym najwyraźniej możliwość dotknięcia piłkarza, a raczej jego dołu pleców bardzo przypadła do gustu i prawie ślepego lekarza, który próbował napełnić strzykawkę jakimś białym płynem.
- Ekhem! - odchrząknął Cris. - Nie przeszkadzam? - dodał. Pielęgniarki wyłupił oczy i otwarły usta ze zdziwienia, nie zwracając już uwagi na goły tyłek Sergio. Właśnie w tym momencie lekarz wbił z impetem w niego wielką strzykawkę - nie znał litości. Ramos ryknął, stęknął, chlipnął... wszytsko na raz.
- Kurwa pierdolona w chuja mać. - jęknął płaczliwie zatapiając głowę w poduszce. Cristano zasłonił usta dłonią, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Następny za jakieś dwie godziny. - oznajmił lekarz wychodząc. Sergio spojrzał an niego z niedowierzaniem, miał w oczach łzy.
- Teraz już wiesz, dlaczego chciałem, żebyś skończył z tym świństwem. - westchnął siadając na brzegu łóżka. Sergio zasłonił blady tyłek i z niemałym trudem odwrócił się do przyjaciela.
- To wszystko przez ciebie. - chlipnął.
- A żebyś wiedział, moje modły zostały wysłuchane. - parsknął. - Dobra, a tak na serio, to jak sie w ogóle tu znalazłeś ?!
- Obudziłem się ze dwie godziny temu i myślałem, że jestem na kacu. Ale była tu ta siostra Iniesty, co ją miałem przeprosić i powiedziała, że uratowałem ją przed jakimś kolesiem. Nie pamiętam. - wzruszył ramionami.
- Przeprosiłeś ją? - podniósł brwi.
- Eee... no nie. Kazałem jej iść... - zagryzł wargi.
- Ty cioto! - krzyknął uderzając się rękę w czoło. Nie wyrabiał przez głupotę Ramosa. jego biedne serce tego nie wytrzyma. Podczas jakiegoś meczu dostanie zawału no...
- Coś mi się wydaję, że niedługo pożegnamy się z podwyżkami. - jęknął sam do siebie, po czym wszedł do środka. - Dzień dobry. Mogłaby mi pani powiedzieć w której sali leży Sergio Ramos? - zapytał uprzejmie uśmiechając się.
- Sala czterdzieści osiem. - odparła jakby nie zwracając uwagi na jego osobę, co trochę uraziło Portugalczyka.
- Odpieprz się ode mnie z tą strzykawką! - ryczał Sergio, kiedy Cristiano znalazł się na korytarzu prowadzącym do jego pokoju. Wrzeszczał głośniej niż dziecko na szczepieniu. Powoli otworzył drzwi pokoju i myślał, że padnie na ziemie ze śmiechu. Sergio w białej koszuli nocnej leżał na łóżku, trzy pielęgniarki, którym najwyraźniej możliwość dotknięcia piłkarza, a raczej jego dołu pleców bardzo przypadła do gustu i prawie ślepego lekarza, który próbował napełnić strzykawkę jakimś białym płynem.
- Ekhem! - odchrząknął Cris. - Nie przeszkadzam? - dodał. Pielęgniarki wyłupił oczy i otwarły usta ze zdziwienia, nie zwracając już uwagi na goły tyłek Sergio. Właśnie w tym momencie lekarz wbił z impetem w niego wielką strzykawkę - nie znał litości. Ramos ryknął, stęknął, chlipnął... wszytsko na raz.
- Kurwa pierdolona w chuja mać. - jęknął płaczliwie zatapiając głowę w poduszce. Cristano zasłonił usta dłonią, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Następny za jakieś dwie godziny. - oznajmił lekarz wychodząc. Sergio spojrzał an niego z niedowierzaniem, miał w oczach łzy.
- Teraz już wiesz, dlaczego chciałem, żebyś skończył z tym świństwem. - westchnął siadając na brzegu łóżka. Sergio zasłonił blady tyłek i z niemałym trudem odwrócił się do przyjaciela.
- To wszystko przez ciebie. - chlipnął.
- A żebyś wiedział, moje modły zostały wysłuchane. - parsknął. - Dobra, a tak na serio, to jak sie w ogóle tu znalazłeś ?!
- Obudziłem się ze dwie godziny temu i myślałem, że jestem na kacu. Ale była tu ta siostra Iniesty, co ją miałem przeprosić i powiedziała, że uratowałem ją przed jakimś kolesiem. Nie pamiętam. - wzruszył ramionami.
- Przeprosiłeś ją? - podniósł brwi.
- Eee... no nie. Kazałem jej iść... - zagryzł wargi.
- Ty cioto! - krzyknął uderzając się rękę w czoło. Nie wyrabiał przez głupotę Ramosa. jego biedne serce tego nie wytrzyma. Podczas jakiegoś meczu dostanie zawału no...
~*~
- Cześć. - szepnęła, jakby do siebie, kiedy weszła do domu. Anna siedziała w kuchni i karmiła Valerie jakimś jogurtem. - Jest Andres? - zapytała rozglądając się dookoła. - Poszedł na trening. - odparła.
- Zrobisz coś dla mnie? Jakby dzwonili ze szkoły, to powiedz, ze jestem chora. Muszę porozmawiać z Andresem i go przeprosić.
- Jasne, nie ma sprawy. - uśmiechnęła się do niej ciepło.
Po jakiejś pół godzinie weszła na obiekt treningowy Barcelony pokazując ochroniarzowi przepustkę.Przechodząc przez tunel na murawę poczuła nagły przypływ lęku. A co jeśli jest na tyle zły, żeby wyrzucić ją z domu? I co wtedy zrobi? Będzie musiała wrócić, a to oznacza... więcej spotkań z Santiago... ale przecież on i tak wie, że ona tu jest i dalej będzie ją nękał.
- Cześć, Bella. Miło cię znowu widzieć. - usłyszała głos Gerarda, którego ramię teraz ją objęło. - Zgaduję, że przyszłaś mnie odwiedzić. - dodał uśmiechając się szeroko.
- Zgadłeś. - odparła z irytacją w głosie.
- A co ty taka oschła jesteś? Ja tu z tobą flirtuję, staram się być idealnym mężczyzną dla siostry Iniesty... chociaż.. przecież ja już jestem idealny. - odparł przewracając oczami. To poprawiło Isabel humor, nie mogła się nie zaśmiać. Weszli an murawę i od razu zauważyła Andresa rozciągającego się. Rozejrzała się dookoła, ale nie zobaczyła trenera, więc podeszła do brata.
- Andres błagam, porozmawiaj ze mną. - poprosiła widząc, że brat jak najszybciej chce uciec. - Proszę...
- O czym chcesz rozmawiać, co? - rozłożył ręce. - O tym, że umawiasz się z madrycką, ćpającą szumowiną?! - zapytał. Wszyscy spojrzeli w ich kierunku. Czując te spojrzenia po ciele Belli przeszedł zimny dreszcz.
- Nie ma w tym ani ociupiny prawdy! - odparła równie głośno. - Jesteś okropny! Jestem twoją siostrą i powinieneś był mnie wysłuchać! gdybyś to zrobił nie byłoby tego całego cyrku! - dodała.
- Więc jak było naprawdę? - zapytał udając znudzonego.
- Kiedy wyszliście bawiłam się z Valerią. Wtedy przyszedł Santiago Gonzalez, mężczyzna, przez którego uciekłam do Barcelony. Tak dobrze słyszałeś, uciekłam. Nawet nie wyobrażasz sobie przez jakie piekło przechodziłam przez ostatnie miesiące! - odrzekła ze łzami w oczach. Andres zbladł, zesztywniał. Nie wiedział co powiedzieć. Wszyscy wciąż gapili się na nich. W koncu napotkał wzrok Cesc'a. Podszedł do siostry i objął ją jak najmocniej mógł.
~*~
Następnego dnia Ramosa wypisano ze szpitala. Musiał nieźle zapłacić, żeby lekarz nie zadzwonił po policję. Wsiadł do samochodu Cristiano, bo swój zostawił pod domem Iniesty, do którego właśnie jechali. Miał w końcu przeprosić Bellę i wrócić na jutrzejszy trening Realu. W głowie cały czas układał sobie tekst, który musi jej powiedzieć. Chce mieć już tą całą akcję z głowy i już...Cristiano zaparkował po drugiej strony ulicy i dosłownie wykopał Sergio ze swojego pojazdu.
- Jak coś spieprzysz, to tak ci wpierdolę, że cię matka nie pozna, bałwanie. - dodał 'do otuchy'. Sergio wziął głęboki oddech, po czym zadzwonił do drzwi. Po chwili z uśmiechem na twarzy otwarła je Bella. Jej mina spoważniała w mgnieniu oka. Szybko zamknęła za sobą drzwi i wyszła na zewnątrz.
- Czego chcesz? - zapytała oschle.
- Chciałbym bardzo cię przeprosić za wszystkie krzywdy, które ci wyrządziłem. Nawet nie wiesz jak jest mi za to wstyd. - wyrecytował z pamięci. Na twarzy dziewczyny, an dosłownie ułamek sekundy zawitał uśmiech.
- Coś jeszcze? - westchnęła, lekko zniecierpliwiona. W tym momencie Ramos nachylił się i pocałował ją. Wpił się w usta Belli, która na początku chciała mu się wyrwać, lecz po kilku sekundach zaprzestała walki. Nagle otworzyła oczy i odskoczyła od Sergia policzkując go.
- Nie chcę cię już nigdy widzieć. - warknęła zamykając się w domu.
Od autorki: Ten nie jest już tak długi jak poprzednie, ale jest. mam nadzieję, ze się podoba, o rozdziale poinformuję jutro, tak samo, jak na Torresie. Co do sondy, to opisy opowiadań macie tutaj. Pozdrawiam i do napisania! Laurel.
Czy tylko ja jestem w szoku ?!
Ale chuj z tego Sergio! No wybacz, ale nie mogę ładniej napisać. Andres w końcu coś zrozumiał, także jest okej. Ale Sergio? No żesz w k.. Poniosło mnie. Scena ze strzykawką mnie rozwaliła. Czekam na kolejny! :*
OdpowiedzUsuńPS. Wybacz, ale nie mogłam ostatnio wpaść. Będę wkrótce z tą siekierą!
Jak tak teraz czytam o Ramosie to przed oczami mam tą jego platynę, osz...
OdpowiedzUsuńDobra co do notki, ta akcja z strzykawką no po prostu genialna, Sergio taki niby twardziel a się boi małej igiełki...
W końcu Iniesta dowiedział się prawdy, chodź chyba był to jeden z najgorszych sposobów no ale cóż tak bywa...
Mam nadzieje że wszystko wyjdzie po woli na prostą
Buziaki :*
Wspaniały rozdział!!!Niech tylko Iniesta okaże braterskie uczucia. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału;) A zmianą wyglądu Sergio podobnie jak Ty jestem zaskoczona;/ ja raczej negatywnie a Ty? Pozdrawiam i gratulacje dla jednego z ciekawszych opowiadań jakie czytam;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę, że dodałaś rozdział na tego bloga. Bella jest taka słodka! Szkoda tylko, że Sergio tak ją traktuje. Ale przynajmniej przeprosił. Tego typka będzie trudno zmienić. Już mi się podoba postać Gerarda. Pasuje do niego taki charakter. Mam nadzieję, że Iniesta wysłucha swoją siostrę, a ich relacje polepszą się. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńO majciu Ramos nawalony jak stodoła, jest zdolny do czynów bohaterskich a potem znowu klapa. Cris, robi tutaj za kogoś, kim w każdym opku jest Iker. Opoka i człowiek od brudnej roboty. Dziwie się, że jeszcze nie gwizdnął Ramosa tak, że zadzwoni na Anioł Pański...
OdpowiedzUsuńBella, powinna powiedzieć Andresowi całą prawdę, bo tylko tak brat może wpierdolić temu sukinsynowi.(Mam na myśli Santiago)
Ramos, chłopie kultury to się chyba uczyłeś w oborze, ale końcówka wyszła mu genialna. Chociaż Bells nie dała się zmacać i przywaliła, ogarnięta dziewczyna. Ogólnie jest super!
Co do fryzury Sergia w realu (nie Realu) NO COMENT! ***
Pozdrawiam :)
O matko kochana. Ramos chyba częściej powinien pić, bo wtedy jest milszy. Śmiać mi się chce z jego zmian humoru. Jest gorszy jak baba z okresem. Dobrze by było, gdyby Bella opowiedziała całą historię bratu, bo takie zdawkowe "był sobie facet, od którego uciekłam" może nie wystarczyć.
OdpowiedzUsuńAle po końcówce to mi szkoda Ramosa! Nauczył się na pamięć przeprosin, tak się "wysilił", nawet ją pocałował! A ta go spławiła. No gdzież, ja bym Ramosa brała i się nie zastanawiała ;o
Czekam na nowość :)
Super rozdział!! Tylko Sergio mnie trochę irytuję. Zachowuję się jak gnojek bez uczuć, który stoi ponad wszystkimi. Powinien mu ktoś zasadzić porządnego kopa w dupę :P
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Belli. Ta dziewczyna tak wiele przeszła. :/
Przeprosił i wydawało się, że już wszystko będzie dobrze, a tu pocałunek, który znowu wszystko zepsuł. Sergio mógł trochę poczekać z tym całowaniem. ;)
OdpowiedzUsuńuuu zły Sergio jest trochę denerwujący ale ma to baaaaaarzo dużo zalet ;). A co do jego włosów to ja nie wiem co mu do tej głowy strzeliło, mam nadzieje, że się tego szybko pozbędzie... Czekam na następny odcinek i zapraszam do siebie : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSegio bojący się zastrzyku najlepszy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://love-in-madrid.blogspot.com/
zapraszam na 1 rozdział : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńZrobiłas z Ramosa takiego pyszałka... Ale mi się on w tym opowiadaniu tak cholernie podoba. :) w ogóle to lubie czytać blogi których bohaterowie mają nierówno pod sufitem ;D trafiłam tu przez moją przyjaciółkę i mam ochotę teraz mocno ją uściskać za polecenie takiego cuda :) Pozdrawiam i proszę informuj mnie na gg 36805314 lub na time-forlove.blogspot.com w zakładce SPAM. ;]
OdpowiedzUsuńosobiście Sergio w blondzie mi się nie podoba ;/
OdpowiedzUsuńODcinek fajny, chociaż Ramosik mógł sobie podarować to całowanie na końcu, Dobrze, że /isabel go tak potraktowała xD
Czekam na nowość :*
zapraszam na 2 rozdział : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuń