Rozdział 1

,,Ślepym w miłości ciemność jest najmilsza"
Romeo & Julia, Akt ll, scena 1
 Przed rozmową z Andresem czuła się okropnie. Nigdy nie dogadywali się zbyt dobrze, a teraz dowiedziała się od Anny, że matka wcale z nimi nie rozmawiała i sama miała się poniżać i prosić, żeby pozwolono jej zostać. Ale nie może to być chyba tak złe, w końcu nie raz musiała się poniżać.
Właśnie siedziała w salonie razem z Anną i małą Valerią, która bawiła się na dywanie lalkami, kiedy z treningu wrócił Andres. Rzucił na schody torbę i wyciągając ręce ku niebu wszedł do salonu. Coś strzeliło mu w kręgosłupie i szybko spuścił dłonie. Wtedy zobaczył siostrę siedzącą na kanapie i popijającą herbatę. Był zdezorientowany. Jego wzrok powędrował na walizkę dziewczyny stojącą obok kanapy.
- Bella? - wybałuszył oczy. - Co tutaj robisz ?! - dodał trochę ostrzej. Wtedy serce dziewczyny podskoczył do gardła i pulsowało tak mocno, że nie mogła wykrztusić z siebie ani słowa. Anna doskonale to widziała.
- Sądzę, że Bells powinna ci to wszystko wytłumaczyć. Porozmawiajcie w cztery oczy, jak rodzeństwo, ja z Valerią pójdę na spacer. - po tych słowach już jej nie było. Isabel wciąż siedziała gapiąc się na kubek herbaty.
- Andres, ja... - zaczęła powstrzymując łzy cisnące się do jej oczu.
- Kochana córeczka rodziców coś zmalowała? - przekrzywił głowę udając zmartwienie. - O, a może zaczął się okres buntu? Malutka Bella chce być niezależna? Ojejku... - pociągnął teatralnie nosem.
- Przestań! - krzyknęła.
- Idealna Isabel podnosi głos? - wstrzymał oddech. - Ty naprawdę się buntujesz. - parsknął śmiechem.
- Możesz na chwilę przestać i mnie wysłuchać ?! - wstała z kanapy zapłakana. - mama mówiła, że się z tobą kontaktowała, że mogę u was zostać. Nawet nie wiesz jaki koszmar przeszłam. Nie oczekuję, że pozwolisz mi tutaj zostać, ale...
- A żebyś wiedziała, że nie pozwolę ci zostać. Od zawsze jesteś moim koszmarem ! idealna córeczka się znalazła! - krzyknął. - To twój kolejny kaprys! - dodał uderzając pięścią w ścianę. - Teraz to ty mnie gówno obchodzisz! Twoje życie, rób sobie co chcesz, ale nie chcę, żebyś mieszała w moim życiu. - po tym, co usłyszała chwyciła za walizkę i wybiegła z domu brata.
~*~
W Madrycie słońce grzało niemiłosiernie. Dwóch zawodników Realu Madryt jechało w sportowym aucie głośno się kłócąc. Wzbudziło to nie byle jakie poruszenie. W końcu samochód zatrzymał się przed wielką, białą willą. Cristiano obszedł swój nabytek, wyciągnął z niego wymiotującego Ramosa i cierpliwie czekał, aż ten skończy.
- Od dzisiaj się to skończy. - westchnął Portugalczyk. - Te, Ramos! - krzyknął klepiąc go po plecach. - Rozumiesz, co do ciebie mówię? Od dzisiaj przestajesz się truć i Bóg wie co robić. Koniec. Kapisz? K-o-n-i-e-c. - przeliterował pomagając mu wstać. Wygrzebał z kieszeni przyjaciela klucze, po czym wszedł razem z nich po schodach i otwarł drzwi. Co tam zastał? Nagą blondynkę w samym fartuszku krzątającą się po salonie.
- Nic nie mówił o trójkąciku, ale... - zaczęła, jednak nie było dane jej dokończył.
- Podziękujemy już pani. - wskazał głową drzwi, w tej samej chwili ciągnąc półprzytomnego Sergio po schodach. Rzucił go na łóżko, zdjął buty i przyniósł wiadro, które postawił obok łóżka. Nie mógł zrozumieć jak można doprowadzić się do takiego stanu. Zgoda, on też lubił imprezować, ale nie do nieprzytomności! Raz mu się zdarzyło i właśnie z tego razu na świat przyszedł jego mały Junior.
Piłkarz zszedł na dół. przez długie minuty buszował po kuchni przyjaciela aż w końcu znalazł tabletki na ból głowy. Nalazł do szklanki wody, po czym zaniósł wszystko do sypialni Sergio i położył na stoliku nocnym. Usiadł na kanapie przed telewizorem i włączył sobie fife. Będzie czekał na Ramosa tak długo, jak będzie trzeba. Nie opuści go. Pomoże mu.
~*~
Właśnie miała wychodzić przez bramę, kiedy Anna zagrodziła jej drogę. Bella była cała zapłakana, a jej szwagierce serce się krajało. Sama w młodości nie była święta, ale dzięki bliskim ludziom udało jej się wyjść na prostom.
- Nie,nie, moja droga Nigdzie nie idziesz. Porozmawiam z Andresem. Mamy duży dom, starczy miejsca dla ciebie. - uśmiechnęła się ciepło prowadząc za rączkę małą Valerię.
- Nie, naprawdę. nie chcę wam sprawiać kłopotu. nie wiem dlaczego w ogóle tutaj przyjechałam. Myślałam, ze rodzice was uprzedzili...
- Bez gadania. Chodź. Załatwię to. - przytuliła ją lekko, po czym wróciły do domu. Andres chcąc się odstresować leżał na kanapie i czytał gazetę.
- Idź na górę. Drugie drzwi z prawej. - oznajmiła Anna zmierzając w stronę męża. Isabel wzięła głęboki oddech i weszła do wielkich, biało beżowych schodach na piętro. Spojrzała na drzwi, które wskazała jej Anna. Chwyciła za klamkę i delikatnie pchnęła. Oczom dziewczyny ukazał wielki pokój, którego ściany były pomalowany na kolor łososiowy. Firanki były beżowe, a pod oknem stało ogromne łoże z jasną pościelą. Oprócz tego była jeszcze szafa, dwie półki, mini kanapa przy łóżku i stolik nocny. Cały pokój był w jasnych, pastelowych kolorach. Był po prostu przepiękny.
usłyszała kłótnię Anny i Andresa. Po raz kolejny pomyślała, że głupio zrobiła przyjeżdżając tu.
- Załatwione. - poczuła dłoń na ramieniu, a kiedy się odwróciła zobaczyła Annę z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
- Niedługo rozpoczyna się drugie półrocze, a ty chodzisz jeszcze do liceum. Niedaleko jest szkoła. Poszukaj o niej informacji w internecie, a kiedy będziesz pewna pójdziemy cię zapisać. - dodała. - Za niecałą godzinę obiad. - zakończyła odchodząc. Bella była wdzięczna Annie z całego serca. Widziała jak bardzo się stara.
Powoli weszła do pokoju, postawiła walizki obok okna i westchnęła głośno. Jest w Barcelonie. Zaczyna nowe życie. Bez żadnych problemów, bez wspomnień... zapomni o wszystkim. Nie będzie pamiętać o upokorzeniach i  krzywd których doznała. Koniec z tym. od tego momentu będzie wiecznie uśmiechniętą, wesołą i szczęśliwą Isabel. 
~*~
O cholera... znowu. Kac. Ten pojebany ból głowy... nie...
- Kuźwa. - jęknął Sergio, kiedy próbował otworzyć oczy. Chciał po omacku wciąć telefon, ale na drodze napotkał... jakby tabletkę i szklankę. Cristiano. Był jego najlepszym przyjacielem. Mimo wyzwisk kierowanych pod jego adresem. Mimo gróźb Iriny. Mimo jej odejścia. Przyjaźń była dla Ronaldo najważniejsza. Odpłacał się Sergio za to, że pomógł mu zaaklimatyzować się w Madrycie i za to, że na samym początku mu pomagał. Teraz kolej się odwdzięczyć.
Sergio połknął tabletkę i znów położył się zakrywając twarz poduszką, bo światło świeciło mu na gębę. po chwili wszystko podeszło mu do gardła. Wiedział, że jeśli była tabletka i woda, to będzie i wiadro. Odruchowo odwrócił się i zwymiotował. Głowę rozsadzał mu ból. 
- Wreszcie się Śpiąca Królewna obudziła. - parsknął Cristiano wchodząc do środka. - Jest jedenasta godzina. - dodał spoglądając na nieogarniającego nic Ramosa. - Tak, następnego dnia. - westchnął. - Wiem, że masz kaca jak stąd do Muru Chińskiego, ale za dwie godziny mamy trening, na którym masz być obowiązkowo. Nie będę cię niańczyć, ale jeśli nie przyjdziesz, to osobiście po ciebie przyjadę. - zakończył wychodząc. Nie dał Ramosowi nawet dojść do słowa. To się nazywa przyjaźń.
~*~
Śniło jej się, że Santiago ją znalazł. I chciał się zemścić. Za co? Za to, że odeszła, że uciekła, że zostawiła go samego. Była jego zabaweczką, z którą mógł robić, co mu się podobało. Nie miała nic do mówienia, że mogła robić niczego, co by mu się nie podobało, bo zostałaby surowo ukarana. Miała na plecach i brzuchu blizny, których się wstydziła. Nie tylko ciało było kaleczone, ale również psychika, dusza...serce. Tak bardzo go kochała. Zrobiłaby dla niego wszystko, ale Santiago chodziło tylko o przyjemności fizyczne i władczość. Z niczego nie cieszył się tak, jak z tego, że miał nad nią kontrolę. 
Obudziła się w nocy krzycząc. Była cała spocona. Płakała. Bała się. on ją znajdzie. Na pewno.
Wyszła z pokoju i skierowała się w stronę kuchni. Wyciągnęła z lodówki zimne mleko i napiła się. Nagle światło się oświeciło i do pomieszczenia wszedł Andres. Przez cały dzień nie zamienili z sobą ani słowa. Co wydarzy się teraz ?
- Jutro pojedziemy do szkoły cię zapisać. Ale nie pochodzisz tam długo. - westchnął.
- Dlaczego?
- Po jutrze Jedziemy na kilka dni do Madrytu. Mam bardzo ważny mecz, a nie zostawię cię samej. - odparł. Bella nie mogła się ruszyć. Czy jej się zdawało, czy naprawdę usłyszała w głosie brata... troskę?

Od autorki: Wiem. Nudne, nic się nie dzieje. Ale trzeba jakoś zacząć. Następny rozdział będzie dłuższy, ciekawszy. Przecież szykuje się El Classico ;). Pozdrawiam i do napisania! Laurel.

18 komentarzy:

  1. Andres bardzo zdziwił mnie swoim zachowaniem. Mam nadzieję, że z czasem ich relacje się polepszą. Aż się nie mogę doczekać tego meczu :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że Bella może liczyć na wsparcie ze strony Anny. Zdziwiła mnie troska Andresa, czyżby zrozumiał, że źle zrobił wywalając siostrę na zbity pysk? Mam nadzieję, że ich relacje się polepszą i będzie już dobrze. Czekam z niecierpliwością na następny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ten rozdział! Bella nie miała łatwego życia! W sumie to sama jest sobie winna. Jakoś mnie nie dziwi zachowanie Andresem, który nie przywitał serdecznie siostry. Ale na pewno ich relacje się zmienią. Sergio to istny bad boy! Dobrze, że może liczyć na Crisa, bo byłoby z nim krucho. Czekam na kolejny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  4. Iniesta w roli złego brata, nie podobne to jakoś do niego, nie pasuje mi to za bardzo, ale cóż pozory czasem mylą...
    Co do Sergia, mam nadzieje że weźmie sobie do serca, słowa przyjaciela...
    Czekam na pojedynek :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Taniec chłopaków nic nie przebije x/d
    Sergio kocham go takiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ij Andresito jest zły? Nie mogę sobie tego wyobrazić :P
    No i jestem zachwycona, że w twoim opowiadaniu tak jak u mnie, Sergio nie jest puchaty i uroczy. Chociaż akurat u mnie jest świrem :D
    Czekam z niecierpliwością na następny!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial:)
    Nie moglam sie doczekac kiedy zaczniesz publikowac to opowiadanie, bo jakis czas temu zapoznalam sie z twoja tworczoscia i jestem po wielkim wrazeniem. Jedyne do czego moge sie przyczepic, a sama tez mam z tym problemy, to niewielkie bledy, chodzi o zdania ktore napisalas z malej litery, ale jak cos to ja nic nie widzialam;P nitk nie jest przeciez doskonaly;)
    Uhm... ja chce juz kolejny rozdzial, ale najpierw chce odzyskac swojego laptopa, bo kometowanie z komorki podchodzi pod kodeks karny;D
    Czekam na pierwsze spotkanie Isabel z Hiszpanami z FC Barcelony, a przede wszystkim z Realem, z Sergio:)
    Oj, nie moge sie doczeekac:)

    Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej!!!! Strasznie żal mi Belli. Sama mam starszego brata z którym totalnie się nie dogaduje… Nie mogę się już doczekać pierwszego spotkania jej z Ramosem XD

    OdpowiedzUsuń
  9. No i Andres wyszedł na chama..
    Ale pod koniec...
    ^^
    Czekam na kolejne!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniale piszesz! Naprawdę się do tego nadajesz! ♥ *.*
    zapraszam na moje nowe opowiadanie, liczę na wyrażanie opinii w komentarzach i obserwowanie. ;)
    http://forever-hyhy.blogspot.com/
    pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie spodziewałam się takiego zachowania Andresa. Na szczęście dzięki Annie dziewczyna może zostać w domu brata. Czuję, że żona Iniesty będzie jej pomagać zaaklimatyzować się w nowym miejscu.
    Kocham Cristiano, którego tutaj przedstawiałaś. Sergio musi być jego wielkim przyjacielem skoro tyle dla niego zrobił i w dalszym ciągu robi.
    Świetny rozdział i czekam na kolejny. ; *

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku nareszcie doczekałam się dobrego wizerunku Cristiano :) Szkoda mi Belli ciekawa jestem relacji Sergio i Belli :) Informuj mnie proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak na pierwszy rozdział zapowiada się niezła historia. Romanse na lini Barcelona-Madryt są zawsze najlepsze i zakazane jak miłość Romea i Julii, dlatego na pewno będę tu wpadać.
    Co do bohaterów, ciekawie ich zarysowałaś. Zraniona Bella i najwyraźniej mający jakieś problemy, Sergio idealnie będą do siebie pasowali. Naprawdę, naprawdę, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziały :)
    A gdybyś i Ty chciała poczytać coś o Ramosie, to zapraszam do siebie.
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  14. Anders zachował się dość ostro, jak nie on w moich wyobrażeniach:D Na szczęście jest jeszcze jego żona, która nie pozwoliła odejść Belli. Dziewczyna łatwo w zyciu nie miała i może właśnie pobyt u brata zto wszystko zmieni. Sergio ma na prawdę wielkie szczęście mając tak wspaniałego przyjaciela jakim jest Cristiano. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego dołka.
    Przepraszam, że dopiero teraz komentuję.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Moim zdaniem zachowanie Andersa było trochę niedojrzale. Bella pojawiła się w jego domu niespodziewanie, to fakt, ale to wszystko co jej powiedział było jak słowa zazdrosnego braciszka, który chodzi do gimnazjum, a nie jest dorosłym facetem, posiadającym własną rodzinę. Dobrze, że Anna jednak była od niego mądrzejsza i nie pozwoliła Belli pałętać się samotnie po mieście.
    Poza tym to podoba mi się Cristiano, którego wykreowałaś :) W innych historiach jego wizerunek nie jest tak dobry. Sergio jest wielkim szczęściarzem posiadając takiego kumpla.

    OdpowiedzUsuń
  16. Awwww, jestem z powrotem i nadrabiam blogi - także chcę cię poinformować, że z powodu, iż mam jakichś 50 blogów do czytania, nie skomentuję reszty twoich blogów, ale wszystkie czytam :)

    A ten blog naprawdę mi się podoba! Strasznie przypadł mi do gustu i już mnie kręci co będzie dalej. Andres to taki trochę chuj, ale noo... Nie wiem czy ma rację, to trochę dziwne. Ale ja już nic nie mówię xD

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Mimo, że nie trawie Ronaldo to tu jakoś mogę o nim czytać ;d
    Ramos, ogarnij sie człowieku!
    No i Andreas nie jest przecież taki zły. To nasz kochany Inieściak <3

    OdpowiedzUsuń